Żona z Rosji, ślub z rosjanką.

by Mariusz

Witam wszystkich.

Dzisiaj pierwszy raz od początku istnienia przyjrzałem się statystykom mojego bloga. Spodziewałem się tego, iż większość fraz, które skierowały was tutaj to „żona z rosji” (celowo z małej litery, bo tak również mam podane). Nie spodziewałem się jednak tak wielkiej reakcji pod względem wiadomości prywatnych. Rozumiem, że jest to nietypowe przypadki dla was i czujecie się w swoich sytuacjach pogubieni – znam to, też tam byłem. Jednak jest was tak dużo, że niestety musiałem usunąć link do maila, bo nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wasze pytania, ale zawsze możecie napisać komentarz i chętnie odpowiem.

Ale chciałbym przejść do rzeczy. Wielu z was pyta najpierw o sprawy formalne związane z ślubem z rosjankami (ukrainkami, białorusinkami itd), a następnie pojawia się pytanie dość osobiste „czy warto?”. Ku mojemu największemu zdziwieniu okazywało się, że w tak krótkim czasie jak prowadzę bloga okazywały się przypadki bardzo podobne do moich. Ślub i ukochana osoba przepada się pod ziemię. Wtedy korespondencja reaktywuje się, a w jej następstwie zapoznaje się z pytaniami o okoliczności, przypadki, doświadczenie, kolejne kroki.

Powtarzam: najczęściej pojawiającymi się słowami kluczowymi są „żona z rosji” zaraz za tym wszystko co związane z „fikcyjnymi ślubami” i „polacy oszukani przez rosjanki”. Bądźcie czujni i umieściłem ten wpisz szczególnie dla tych, którzy nie są pewni jak wygląda druga medalu po ślubie jak coś się nie uda.

Dlaczego nie?

Ostrzegam. Ślub z rosjankami to jest bardzo ryzykowny temat, gdzie możecie wplątać się w wiele problemów zupełnie przypadkowo, gdzie nic nie wskazywało, że nawet długo rozwijająca się znajomość nie może wręcz być fałszem. Często jest tak, że bardzo spieszymy się z formalnościami podejścia do ślubu. Formalności te wymagają sporej uwagi i jest o tyle skomplikowane, że w tym samym czasie musimy zapoznać się z warunkami udzielenia karty pobytu tymczasowego. Ten pośpiech i ciągłe myślenie o procedurach, kruczkach w paragrafach, obchodzenie prawa, szukanie wyjątków oraz chodzenie od USC do UdsC odbiera nam czas, gdzie powinniśmy zastanawiać się czy jest to słuszna decyzja. Te obawy zawsze pojawiają się przed ślubem, a jednak osiągnięcie celu „ślub”, gdzie często nas zlewają staje się wyzwaniem samym w sobie. Otóż ślub z szanownymi paniami zza granicy może być dla was spełnieniem skrytych marzeń może faktycznie być dla was definicją koszmaru po ślubie.

Panuje stereotyp, że wschód ma inną mentalność, ludzie są gościnni, kobiety wierne, a dziewczyny wychowane pod życie w rodzinie. Jest to może prawdą, ale jednocześnie jest to prawda naciągana i coraz częściej wykorzystana. Gdzieś tam po drodze na pewno ktoś z was był zapytany/zapytana, czy chcielibyście mieszkać w Rosji. Ja również bym nie chciał, ale to pytanie ma chyba inny kontekst. Jestem osobą interesującą się kulturą byłego związku radzieckiego, historią i samymi ludźmi, których de facto znam do dziś i chwalę sobie te znajomości. Otóż na wschodzie pojawiła się moda uciekania. Tak jak u nas jest nadal moda na uciekanie z Polski w celu lepszego życia na wyspach czy w Skandynawii lub nawet są osoby, które wyczekują na zniesienie wiz do USA, żeby zapodać sobie reset życia tak samo podchodzą do tego młodzi ludzie z Rosji. Z tą różnicą, że my sobie podróżujemy ot tak jeżeli zaoszczędzimy kasę. Oni natomiast muszą się nieźle nagimnastykować, żeby przekroczyć granicę i to my jesteśmy tranzytem w osiągnięciu celu – przedostaniu się do Europu, która jest dla nich mekką. Brzmi to niesamowicie okrutnie, ale tam samo jest to możliwe jak nagła zmiana pogody. Oczywiście nie jest tak, że każda jest ta zła i niedobra, bo można trafić na wierną żonę, która jest w miarę kumata i rozwali wspólnie budowanego ogniska domowego, ale bądźmy szczerzy – jest to 6 w dużym lotku.

Ktoś mógłby zadać mi pytanie dlaczego jestem taki pesymistycznie nastawiony, skoro przeżyłem swój przypadek tak a nie inaczej wrzucając wszystkich do jednego worka. Uwierzcie mi, mam powody, aby tak myśleć, ale jak do tej pory próbowałem być wyrozumiały. Ilość osób wykorzystanych i ostatecznie bezsilnych jest zdecydowanie za duża. Na czym polega więc problem? jeżeli nie wypali to rozwód i tyle, nie? otóż…nie. Zanim skapniemy się, że coś poszło nie tak to możemy być jeszcze oskarżeni o organizowanie fałszywego ślubu, co jest ostatnio popularne i cholernie dochodowe. Po durnym zachowaniu mojej żony doszukiwałem się wszelkich informacji na temat fałszywych ślubów, konsekwencji i ewentualnego wyjścia z tego z podniesioną głową.

Jakie konsekwencje

Po pierwsze napisałem wiadomość do Urzędu ds. Cudzoziemców o mojej sytuacji. Odpowiedź przyszła do mnie po miesiącu, że mogę w tym przypadku wystąpić do Wojewody z wnioskiem o cofnięcie karty pobytu tymczasowego dla żony. Nic więcej nie było w treści mimo, iż napisałem o prawdopodobieństwie oszustwa. Mógłbym cofnąć jej kartę, ale jaki z tego sens, skoro kończy jej się ona w lipcu. Żeby było weselej, żona odezwała się do mnie w tej sprawie, że chciałaby zrobić kartę ponownie, żeby pozostać dłużej i miała do mnie wręcz pretensje, że karta nie upoważnia jej do podejmowania pracy na terenie Unii Europejskiej. Mam teraz z nią słaby kontakt z czego się cieszę, bo jest to osoba zupełnie pozbawiona skrupułów, honoru i jakiegokolwiek szacunku często wyrażająca swoje emocje w niecenzuralnych słowach próbując przy tym wywołać psychiczny ból.

Warto zastanowić się dwa razy zanim podejmiemy decyzję o ślubie, nie tylko dlatego, że jest to ciągłe użeranie się z placówkami państwowymi, ale również dlatego, że osoby, dla których to robimy mogą próbować nas złamać. Obecne mieszkam w Irlandii, gdzie jest mnóstwo ludzi różnych narodowości. Rosjanie są tą narodowością, która wydaje się być niechętnie goszczona, a opinie na temat sąsiadów jest zdecydowanie kiepska. Potwierdza się teoria, że jest to naród bardzo egoistyczny, wierzący w swoją wyższość i po prostu ordynarny.

Przede wszystkim uczulam – nie ma typowego wsparcia dla osób oszukanych ani „porzuconych”. Formalności, które trzeba załatwić zanim dojdzie do ślubu są wycieńczające i mamy wrażenie, że każdy chce nam wszystko utrudnić. Gdy jednak dojdzie do trwałego rozpadu związku to już nikt nie za bardzo pyta o nic. Mamy taką sytuację w Europie, że jest stały napływ imigrantów spoza UE i spory nawet procent to ściema, z którą walczą organy sprawiedliwości, ale kiedy sami do nich pójdziemy i powiemy zaszło to zachowują się jakby mieli związane ręce.

Przykłady z życia

Pierwszą osobą, która szczególnie mi się zapamiętała to kolega z Krakowa, który zapoznał się ze swoją lubą jeszcze dawniej niż ja. Schemat związku wyglądał podobnie – oczekiwanie na ślub i dalsze uroczystości. Jego przypadek jednak jest warty współczucia, ponieważ uroczystość odbywała się w oryginalny sposób, był ślub cywilny, kościelny oraz miesiąc miodowy w ciepłych krajach. Zanim państwo młodzi pojechali na wakacje to złożyli stosowny dokument o kartę pobytu. Wszystko przebiegło fajnie, dawno wrócili z wakacji, żona znalazła sobie nawet pracę, kolega wziął kredyt na mieszkanie, samochód. I wiecie co się stało, prawda? Żona oświadczyła, że nie ma zamiaru całe życie odkładać pieniędzy na to mieszkanie i zostawiła go. Ten długo nie mógł dojść do siebie, popadł w alkoholizm i wtedy się do mnie odezwał. Z czasem ją odnalazł, ale zakończenie historii wpisze w podsumowaniu.
Inny przykład to z mojego podwórka wręcz, ponieważ para mieszkała w Warszawie od dwóch lat, wyrobili kartę pobytu itd. Żona bardzo atrakcyjna, wymagająca, ale kolega spełniał jej wymagania materialne. Dużo podróżowali po świecie, on miał też taką pracę, która wymagała od niego poruszania się po Europie, co było na rękę żonie, bo chętnie podróżowała z nim jako „wierna żona, która chce być blisko ukochanego”. Podczas jednej z tych delegacji żona „zaginęła”, kiedy mąż był w placówce swojej firmy.
Nie wszystkie historyjki układają się pomyślnie dla żon. Mimo, że świadomie wybierają życie bez męża po ślubie, to ich niewiedza o kraju, w którym pozbawia ich możliwości. Ten przypadek akurat nie dotyczy bloga, pochodzi z życia codziennego jednego z kolegów mieszkających w Manchesterze. Ślub był, impreza była, żyli razem, ona dostała ten certyfikat, który jest wydawany na miejscu, że może żyć w Wielkiej Brytanii. To jest mój ulubiony przypadek, ale aby opisać go w całości, musiałbym napisać osobny artykuł. Samo zakończenie znajduje się na dole.
Ale nie każda historyjka ma swój happy end. Wielu z was zdaje sobie sprawę jaki to świat potrafi być okrutny, szczególnie dla osób, które nie za bardzo potrafią sobie poradzić samodzielnie i za którymś razem powija im się noga, bo nie było tak jak miało być według wcześniej założonego planu. Przypadek szczególnie okrutny, ponieważ pojawia się motyw dziecka i poświęcenia jakim wykazał się młody chłopak, który nie dość, że zorganizował miłości swojego życia nowe życie, w którym nie było przemocy, o której tak dużo słyszał i szczerze to wierze, że to mogło faktycznie być. Żona pochodziła z odległej części Rosji, gdzie kobiety nie są szczególnie dobre traktowane, a mówiąc wprost są workiem na spermę i maszynką do dbania o zapadający się dom, gdzie facet jest wiecznie nawalony. Dziewczyna (atrakcyjna) po cichaczu chciała wyrwać się z tamtego świata i poszukała sobie faceta na popularnym portalu społecznościowym. Korespondowali długo, gdzie ona nie wypowiadała się na temat swojego obecnego życia, a swoje doświadczenie przedstawiała jako coś co ma za sobą. Kolega z Polski nieźle się nagimnastykował, aby pomóc jej i jej dziecku (4 letni wtedy chłopak) przyjazd do Polski z wizą na 90 dni. To było dość dawno temu, a kolega brał pod uwagę ślub, przy czym nie doszło do niego. Dziewczyna za żadne skarby nie chciała wrócić do Rosji i postanowiła żyć jako nielegalny imigrant. Dopiero po jakimś czasie skorzystała z amnestii w celu ślubu z Polakiem. I udało się. Jest czego gratulować? uporu. Jest czego współczuć?
Jest. Wielu rzeczy. Kobieta po pierwszych roztopach ulotniła się…pozostawiając dziecko. Kolega w szoku, bo gdzie ona i co z dzieckiem? W końcu znali się tyle lat i co dalej. Historia dość drastyczna, ponieważ udało mu się zlokalizować żonę (to się samo udaje wcześniej czy później bez większego wysiłku). Chłopczyk był dzieckiem z wpadki, a typ co bił kobietę nie był jego ojcem. Dziewczyna zostawiła Polaka, wyjechała na południe i tam zamieszkała…z kolesiem, od którego podobno uciekła. To ona zaprosiła go do europy i dostał on wizę z jej inicjatywy. Podobno mieszkają razem nadal, a dziecko zostało w Polsce (szkoła itd), do którego matka nieszczególnie się przyznaje, a jej obecnemu facetowi to prawdopodobnie na rękę, bo można wnioskować, że to bękart „z przypadku”, dzięki któremu matka zaliczyła niejednego siniaka.
A co z wcześniejszymi dziewczynami? Żona z Krakowa również uciekła na południe, gdzie zapoznała się kolejnym kolesiem i na tym zakończył się epizod. Mąż stracił pracę przez problemy z alkoholem, nie był przez to wypłacalny i sprzedał mieszkanie z dość potężnym długiem, którego tak szybko nie spłaci. Bardziej załamał się faktem, że żona wcale nie chciała z nim być a jej plany dotyczyły innego faceta od samego początku, tyle że ten ją olał, gdy ona wyszła za innego. Ona i tak znalazła innego, po jakimś tam czasie pobytu na obczyźnie. Żona Polaka, którego praca związana była z delegacjami wybrała życie we Włoszech. Pobrała sporą sumę pieniędzy z konta swojego męża i ulotniła się z hotelu, w którym byli razem. Co ciekawsze, uciekła od niego, gdy byli w Oslo, a żona znalazła się na samym południu Włoch – na Sycylii. Dopiero później przeniosła się na północ w poszukiwaniu pracy…na którą nie ma pozwolenia, więc jeszcze obecny mąż wnioskuje, że utrzymuje się ze sponsoringu, bo nie była zbyt samodzielną osobą, a skoro nie była wykwalifikowana to zajmowała się domem co też jej nie wychodziło. Więc z czego się może utrzymywać? Kolega wniósł o rozwód, a sprawa jest w toku. Ostatni przypadek to ten z Wielką Brytanią. Otóż jest on o tyle śmieszny, że żona, która pobrała się z angolem nie wiedziała, że jej karta pobytu nie ma nic wspólnego ze strefą schengen i nie ma ona prawa podróżować po europie bez ważnej wizy. Kolega oczywiście załamany zorientował się, że żona go zostawiła wykorzystując go dla zalegalizowania pobytu. Dlaczego nie wyrobiła sobie wizy? bo nie miała pojęcia, że taka będzie jej potrzebna. Sprawa wyszła na jaw, gdy kolega został zaproszony do wyjaśnienia sprawy, ponieważ żona chciała wyrobić wizę oświadczając, że jest w związku małżeńskim. Na jej nieszczęście niewiele wcześniej on wniósł o rozwód z podejrzeniem oszustwa. Była już żona została deportowana do Rosji…i tak szybko chyba jej nie pozwolą wrócić.

Eee przesada!

Oczywiście są to ekstremalne przypadki i prawdopodobieństwo, że zostaniecie bankrutami czy alkoholikami bez dachu nad głową jest mała. Nawet fakt, że może tak być nie powinno być opiniotwórcze. Cały jazz polega na tym, że my – Polacy – mamy pewne przyzwyczajenia i oczekiwania wobec żon ze wschodu są mało wygórowane. One same nauczone są do innego stylu życia, mają inne wyobrażenia o naszym życiu, ale także szybko zapominają, że całkiem niedawno żyły w ciemnej dupie. My mamy nadal cele takie jak ślub, zakup mieszkania, dzieci i oczywiście dobra praca w tle. Biorąc ślub z Polką mamy o tyle lepiej, że wychowywaliśmy się na tych samych zasadach, znamy nasze życia, warunki w jakich się wychowywaliśmy i ile razy to dostaliśmy kopniaka od życia w zupełnie takich samych chwilach. Cudzoziemcy potencjalnie niewiele ryzykują wykorzystując nas, bo samo to, że tu będą to już dla nich osiągnięcie celu. Jeżeli będziemy tym celem dla którego oni przyjadą to tak. Albo jeżeli to czytasz i masz wątpliwości to spójrz w lustro i odpowiedź sobie czy jesteś człowiekiem, za jakiego się uważasz dla niej i czy dobrze ją znasz. Poważnie, zastanów się.